Moje piękno moja historia - Ja i moja akceptacja siebie
My kobiety nie umiemy przyjmować komplementów, wstydzimy się siebie, nie doceniamy tego co dała nam natura. Wiele razy zastanawiałam się nad tym dlaczego tak jest? I wiecie jaka najrozsądniejsza odpowiedź przyszła mi do głowy? Od dziecka nie byłyśmy komplementowane przez naszych rodziców, a przede wszystkim przez ojców.
Czy jako dorastające dziewczyny słyszałyście teksty typu "Jak ty wyglądasz?", "Co ty żresz, że jesteś taka gruba?", "Coś ty zrobiła z włosami? Dopiero teraz wyglądasz "pięknie"!", "Jesteś chuda, co z Ciebie za baba wyrośnie, jak Ty dziecko kiedyś urodzisz?" itp
Drastyczne ale prawdziwe... Nie tylko ja słyszałam podobne teksty od najbliższych, ale i moje koleżanki, z którymi po latach na ten temat rozmawiałam. Przez to stałyśmy się zamknięte w sobie, wstydliwe, skrzywdzone... Słowa wypowiedziane raz utkwiły w głowie na długie lata... Uśmierciły gdzieś w zalążku rozwijającą się kobiecość, poczucie własnej wartości, piękna...
Nie wolno tak mówić do dzieci ani do dorastających młodych ludzi. Przez to czyni się im wielką krzywdę. To tak jakbyśmy rosnącemu kwiatuszkowi podcinali korzonki i zamiast się rozwijać cały czas stałby w miejscu, aż w końcu by usechł.
Teraz wyobraźcie sobie kwiat, który pielęgnujemy dolewając mu wodę czyli komplementując go, dbając o jego rozwój i szanując go... Wyrośnie piękny, zadbany, zdrowy i przede wszystkim silny!
Tak samo jest z ludźmi...
Ja jako małe i dorastające dziecko dużo w życiu przeszłam. Jako 8-letnia dziewczynka straciłam mamę. Najważniejszą osobę w życiu dziecka. Mój świat umarł razem z nią choć na początku nie zdawałam sobie z tego sprawy. Przez wiele lat tłumaczyłam sobie, że mama gdzieś wyjechała i wróci. Nie wracała... Nie mogłam się z tym pogodzić. Zamknęłam się w sobie. Jako nastolatka starałam się nie pokazywać tego po sobie. Nosiłam maskę, starałam się śmiać, weselić, a serce pękało z bólu i tęsknoty. Jak miałam 15 lat mój tata ponownie się ożenił. Kolejne kilka lat to trauma zgotowana przez obcą kobietę, która też jest matką i ma swoje dzieci i do dziś nie rozumiem jej zachowania w stosunku do mnie. Do tego wszystkiego moja szczupła sylwetka, wada zgryzu. Jako młoda osoba czułam się z tym wszystkim naprawdę źle.
Mój świat zaczął się zmieniać jak poszłam na studia. Zmieniłam miejsce zamieszkania, otoczenie, zaczęłam sama pracować nad sobą, nad wyglądem i charakterem. Układałam w głowie wszystko co przez minione lata było porozrzucane...
Zaczęłam inaczej funkcjonować, wreszcie zaczęłam się szczerze cieszyć, śmiać i uśmiechać.
I wtedy pojawił się on...Mój obecny mąż.
Znamy się już 13 lat...
To dzięki niemu zaczęłam cieszyć się życiem, miłością, radością, przyrodą i wszystkim innym co mnie otacza i co życie mi dało. To dzięki niemu zaczęłam akceptować siebie, swoją osobę i wygląd.
To on sprawił, że czuję się dobrze w swoim ciele i w moim życiu.
Mam 35 lat. Urodziłam dwoje dzieci, a w chwili obecnej moje ciało jest już trochę sfatygowane przez życie. Ale wiecie co? Nigdy wcześniej nie czułam się w nim lepiej niż teraz. Nigdy wcześniej nie czułam się lepiej z samą sobą! Lubię siebie za to jaka jestem, za to że mam dobry charakter, że wiele rzeczy rozumiem, że kocham dzieci i jestem wrażliwa na krzywdę innych...
Kocham siebie za t,o że jestem otwarta na ludzi, komplementuję zarówno kobiety jak i mężczyzn, a przede wszystkim moje dzieci! Bo chcę by wyrosły pewne siebie, pewne swojej wartości i dumne z tego kim są! Chcę żeby to wiedziały ode mnie, od ich mamy i żeby nie musiały dochodzić do tego przez 35 lat swojego życia tak jak ja...
#Mojepięknomojahistoria to wspaniała kampania marki Dove, która pozwoliła mi na chwilę zadumy, wspomnień i uświadomienie sobie tego, że jestem piękna taka jaka jestem! Bo piękno to nie tylko wygląd zewnętrzy ale to jaką namalowało mnie życie... Mój charakter, mój sposób bycia, mój styl i zachowanie... Jestem piękna, pełna doświadczeń, uczuć myśli. Czuję się dobrze z samą sobą i czuję się rewelacyjnie jako żona i matka.
To moje piękno to moja historia.
A jaka jest Twoja historia?
przepiękna i wzruszająca historia:)) pozdrawiam cieplutko!
OdpowiedzUsuńDziękuję pięknie Kochana <3 Pozdrawiam mocno :)
OdpowiedzUsuńNigdy nie słyszałam przykrych słów dotyczących mojego wyglądu od rodziców.
OdpowiedzUsuńTo wspaniałe co piszesz... Jesteś szczęściarą.
OdpowiedzUsuńWydaje nam się, że dużą odpowiedzialność ponosi wszechobecna reklama za to jak się czujemy w naszym własnym ciele. Wszechobecne, idealne modelki które przebyły na drodze do kariery mnóstwo zabiegów, stanowią punkt wyjściowy do porównywania których doścignięcie jest czasami po prostu niemożliwe...
OdpowiedzUsuńPiękny wpis!
OdpowiedzUsuń